Latem 1922 roku Arnold Szyfman zaproponował Tadeuszowi Żeleńskiemu objęcie stanowiska kierownika literackiego w Teatrze Polskim w Warszawie, co wiązało się z przeprowadzką Żeleńskich do stolicy. W czerwcu, w liście do Kornela Makuszyńskiego, Boy pisał z Krakowa:
„Gotów jestem kupić mieszkanie choćby drogie, byle miłe i wygodne, bo dla tak domowych ludzi jak my oboje to jest punkt niezmiernie ważny”.
Nowe mieszkanie Zofii i Tadeusza Żeleńskich zajmowało całe pierwsze piętro dziewiętnastowiecznej kamienicy przy ulicy Smolnej 11. I choć po kilku latach wyprowadzili się na Krakowskie Przedmieście, a kamienicę zastąpił nowy budynek wystawiony w 1938 roku, obecność pisarza upamiętnia dzisiaj tablica wmurowana w elewację domu. W latach 1952–2014 miało tu swoją siedzibę Wydawnictwo Iskry.
– Czy tamte piętra odpowiadały obecnemu układowi – nie wiem. Ale z pewnością w sensie geograficznym Boy poruszał się w tej samej przestrzeni. […] Moje głębsze zainteresowanie Boyem wynikło z powodu tej tablicy, bo uznałem, że skoro istnieje tu genius loci, to trzeba to w jakiś sposób upamiętnić. W pięciopokojowym mieszkaniu pod tym adresem Boy prowadził w latach 1930–1935 wydawnictwo pod nazwą Biblioteka Boya, które niestety zbankrutowało. Po Boyu zostało w zasadzie niewiele pamiątek, bo jego kolejne mieszkanie – na Krakowskim Przedmieściu 58 – spłonęło w czasie powstania warszawskiego z całą zawartością. Mam jego listy, książki z dedykacjami i maszynę do pisania – też najprawdopodobniej jego – mówił w jednym z wywiadów Wiesław Uchański prezes Wydawnictwa Iskry.
Pomysł na stworzenie Salonu Boya zrodził się jeszcze przed 1997 rokiem. Wtedy też Wiesław Uchański zaczął gromadzić przedmioty związane z życiem i działalnością Boya. Wybitny pisarz i działacz społeczny nie pozostawił po sobie wielu pamiątek. Jego mieszkanie przy Krakowskim Przedmieściu 58, gdzie przeprowadził się w 1936 roku, zostało doszczętnie spalone.
Z pamiątek po Tadeuszu Żeleńskim zachowała się maszyna do pisania Continental, która należała do jednej z jego sympatii (pisywał u niej swoje artykuły i recenzje teatralne). Zachowało się też kilka listów Boya i przedwojenne wydania jego książek z autografami. Jedną z niewielu oryginalnych pamiątek jest zaproszenie dla Boya wystawione 24 lutego 1914 roku przez Towarzystwo Miłośników Terpsychory i Bachusa na wieczorne spotkanie w Salonie Zielonego Balonika.
W Salonie Boya znajdują się też pamiątki po wybitnych pisarzach: prywatne archiwum Mariana Brandysa (rękopisy i nagrania rozmów), skórzana teczka Stefana Kisielewskiego, mała walizeczka Antoniego Słonimskiego, z którą uciekał z Paryża do Londynu (walizeczkę przyniosła do Iskier prof. Alina Kowalczykowa, córka prof. Stanisława Lorentza). Jest również teczka, która należała do Józefa Czapskiego, listy Marii Dąbrowskiej, Jarosława Iwaszkiewicza, list Ireny Eichlerówny i przedwojenne obligacje państwowe. Tadeusz Konwicki zostawił tu książkę Tadeusza Borowskiego z dedykacją z 1947 roku oraz kartkę noworoczną z życzeniami od Zbyszka Cybulskiego, a Janusz Głowacki opisał historię pewnej piersiówki… W Salonie Boya stoją fotele, które należały do matki Jerzego Waldorffa. Ściany zdobią rysunki Szymona Kobylińskiego, autora i rysownika Iskier, przedstawiające m.in. Franciszka Fiszera, Stefana Kisielewskiego i Tadeusza Boya-Żeleńskiego. W szafach stoi porcelana międzywojenna, a pomiędzy nią egzemplarze tygodnika „Iskry”.
Salon Boya został zamknięty w 2014 roku, z chwilą kiedy Wydawnictwo Iskry przeniosło swoją siedzibę na al. Wyzwolenia. Przez ostatnie lata był miejscem spotkań literackich i biznesowych rozmów wydawcy. Tutaj odbywały się też organizowane dla młodzieży lekcje historii literatury, a także spotkania z autorami. Liczba gości odwiedzających Salon Boya w latach 1997–2014 świadczy o nieprzemijającej popularności tej barwnej i zasłużonej dla literatury polskiej postaci.